Wróciłam z pracy, zdjęłam niewygodny drescod i wskoczyłam do wanny. Jak to w kolejny tym razem wtorkowy wieczór od trzech lat samotnej czterdziestoletniej kobiety nic nie miało się wydarzyć. Córka na studiach ma już swoje życie. Mój były nie wiem gdzie jest i nie chce wiedzieć a ja sama. Dopiero w wannie uświadomiłam sobie że brakuje mi czegoś na kolację i jutro na śniadanie.
Po kąpieli było mi zimno więc nałożyłam, duża czapę, grube rajstopy i spodnie od dresu. Do tego sweter i długi płaszcz. Owinęłam się jeszcze szalikiem. Stare okulary bo kontakty już się płukały. Pokręciłam się po pobliskim markecie i gdy stanęłam do kasy ktoś ustawił się za mną. Kasjerka zabierając rzeczy przeoczyła taki wałeczek do nakłuwania skóry z promocji.
Pan który stał za mną chwycił pudełko i podał kasjerce.
Jeszcze to ja nawet nie wiem do czego to jest i nawet nie chcę wiedzieć.
Odwróciłam się. Był wysoki ponad 180 cm dobrze zbudowany. Może parę jak nie więcej kilo za dużo. Miał na sobie bluzę z logo firmy. Czapkę nasuniętą na uszy i okulary. Uśmiechał się przy tym serdecznie aż mi się troszkę cieplej zrobiło. Jego błyszczące ciemne oczy patrzyły prosto w moje niebieskie. Nosił małą brodę ale reszta była nieogolona.
To nic strasznego.
Wygląd mówi co innego.
Tym mogli torturować kobiety.
Uśmiechnęłam się.
Ciach ciach dodał.
Spojrzałam jeszcze raz. Skojarzyłam z seksmisją ale nie przyznałam się.
Wyglądał na pięćdziesiąt może trochę więcej. Patrzył na mnie jak na obrazek a ja wcale nie wyglądałam seksownie ani zachęcająco. Nasz wzrok znowu się spotkał i skleił na dłuższą chwilę.
Już parę razy próbowałam coś złowić na noc w nocnych klubach. Wystrojona umalowana a raz nawet wyzywająca taką miałam ochotę. Zawsze to była totalna porażka. A tu taki zwykły facet. Nigdy bym na niego nie zwróciła uwagi ale te oczy i głos.
Do widzenia powiedziałam do kasjerki. Potem spojrzałam jeszcze raz mu w oczy.
Do widzenia powtórzyłam już bezpośrednio do niego.
Odpowiedział i jeszcze miłej się uśmiechnął.
Twój ruch pomyślałam i dogonił mnie przy drzwiach.
Mogę panią odprowadzić albo zaprosić na kawę.
Tu nie ma gdzie iść na kawę a do centrum daleko.
Jestem tylko na dwa trzy dni. Mieszkam w motelu nie znam zupełnie miasta.
A ja mieszkam tu obok no i tak się składa że mam kawę.
Mogę. Zabrał mi siatkę. W jego torbie były dwie bułki, sok pomarańczowy i konserwa.
To obiad czy kolacja.
Jedno i drugie.
Pewnie w domu żona robi.
To tak mocno widać.
Nie masz obrączki ale…
W pracy niezręcznie i niebezpiecznie.
Dobra dobra nie ma nawet śladu.
Chwyciłam go za rękę miał gorące dłonie mimo mrozu i dość delikatne.
Co tu robisz.
Alarmy.
Wchodził za mną po schodach. Dosłownie czułam jego wzrok na na swojej pupie w tym wyciągniętym dresie. Co ja robię nie znam go pomyślałam. Może mnie okraść albo zgwałcić tzn pobić, zamordować.
Mimo to wpuściłam go do mieszkania.
Rozgość się zrobię kawę i coś do jedzenia.
Podał mi moja siatkę i swoją.
To sobie zostaw na rano.
Spojrzał na mnie z uśmiechem
Na rano w swoim motelu oczywiście.
Oczywiście.
Bankowiec
Pełne opowiadanie wysyłam na mail. info poniżej.
- Zachęcam oczywiście do wspierania mnie w finansowo. Im więcej środków pozyskam od was tym więcej czasu mogę poświęcić na nowe opowiadania. Konto przyjaciela nic się nie zmieniło. Kwota też bez zmian 50 PLN pół roku 90 PLN rok.
- Wstęp publikuje na blogu dla wszystkich resztę opowiadania dosyłam na ustalony mail. Po uiszczeniu opłaty dosyłam wcześniejsze opowiadania i te na bieżąco.
Z dopiskiem Opowiadania K.