Na miejscu w małym hoteliku okazało się, że mój partner miał rację. Faktycznie z samego rana już ich nie było. Nawet śniadanie jadłam sama. Tylko dwa dni pogoda nadawała się na spacery. Resztę lało a oni i tak jeździli. Oprócz tego ta ciągła rywalizacja jak dzieci Kto pierwszy na górze, kto pierwszy wypije. Kto więcej wytrzyma kto się nie zrzyga. Ja pięr… przecież to było chore. Nawet na kolacjach rywalizowali np. Kto zje więcej ostrych papryczek. Wracałam do pokoju sama bo jeszcze coś musieli. Kiedy wracał do pokoju padał ze zmęczenia albo z powodu alkoholu. Po prostu koszmar nie urlop. Pod koniec miałam taka chcicę że dosłownie szukałam kogoś kto mnie przeleci a tu akurat nic ciekawego na widoku wszyscy z kobietami. Wreszcie koszmar się skończył. Wracaliśmy nocnym pociągiem niestety bez kuszetek w jednym przedziale. Chłopaki byli nakręceni i grali w karty ja byłam wściekła. Kiedy któryś zagadnął czemu siedzę struta nie wytrzymałam i wygarnęłam im wszystko. O tym ,że ciągle sama ,że zachowują się jak dzieciaki, że nawet przez cały ten urlop nikt mnie nie przeleciał.
Pełne opowiadanie wysyłam na mail. info poniżej.
Pozdrawiam K.
- Zachęcam oczywiście do wspierania mnie w finansowo. Im więcej środków pozyskam od was tym więcej czasu mogę poświęcić na nowe opowiadania. Konto przyjaciela nic się nie zmieniło. Kwota też bez zmian 50 PLN pół roku 90 PLN rok.
- Wstęp publikuje na blogu dla wszystkich resztę opowiadania dosyłam na ustalony mail. Po uiszczeniu opłaty dosyłam wcześniejsze opowiadania i te na bieżąco.
Z dopiskiem Opowiadania K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz